G. Kała: Geopolityczne położenie Polski przez pryzmat rocznicy odzyskania niepodległości

W dniu 11 listopada wspominamy odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Jest to dla polskich obywateli historycznie najważniejsza data ustanowiona Świętem Niepodległości, kierująca ich myśli w przeszłość, bogatą w cały szereg heroicznych czynów, które splótłszy się wraz ze sprzyjającymi okolicznościami wydobyły Polskę z niebytu.

            Czasami zapominamy, że o kształt swoich granic Druga Rzeczpospolita musiała stoczyć walkę tak polityczną, jak i militarną. Wysiłki polityczne ogniskowały się głównie podczas konferencji wersalskiej w 1919 r. i towarzyszącym jej zakulisowym rozmowom. Dużym echem odbiło się wówczas przemówienie, które wygłosił w trakcie obrad Roman Dmowski. Wywołany do zabrania głosu, spontanicznie, w długiej mowie, samodzielnie tłumaczonej na języki francuski i angielski brawurowo przedstawił wszelkie argumenty za powstaniem niepodległego państwa polskiego z odpowiadającym jego ambicjom kształtem granic i dostępem do morza. Natomiast w ogniu kształt państwowej granicy wytapiali z kolei w 1918 r. powstańcy wielkopolscy czy młodzież broniąca Lwowa i ze wszech miar całe społeczeństwo w wojnie polsko-rosyjskiej w latach 1919-1920.

            W konsekwencji została ustanowiona granica wymarzonego państwa. Pojawiły się powody do satysfakcji. Jednak z geopolitycznego punktu widzenia jej linia mogła budzić pewne obawy. Przede wszystkim Druga Rzeczpospolita położona była między dwoma silnymi sąsiadami, którzy podważali porządek wersalski, a w konsekwencji i formalne podstawy dla istnienia Polski jako niepodległego państwa. Ponadto granica była długa, mierzyła 5 465 km, z czego: 1912 km z Niemcami; 1412 km z ZSRS; 984 km z Czechosłowacją; 507 z Litwą; 349 z Rumunią; 121 z Wolnym Miastem Gdańsk; zaś 71 km (nie licząc Mierzei Helskiej)  stanowiło linię brzegową (granice morską).

            Ponadto ułożenie terytorium Drugiej Rzeczypospolitej sprawiało, że niektóre jego obszary były trudnymi do obrony. Takie opinie można odnieść chociażby do województwa pomorskiego, które wroga propaganda niemiecka nazywała „korytarzem”.

            Tu pojawia się kolejny geostrategiczny element, który budził niepokój. Mianowicie wspomniane województwo rozdzielało rdzeń państwa niemieckiego ze swoim matecznikiem czyli Prusami Wschodnimi. Sytuacja ta stała się naturalnym zarzewiem niepokojów i konfliktów na linii Warszawa-Berlin. Ponadto w razie niemieckiej napaści strona polska musiała się liczyć z bezpośrednim zagrożeniem Warszawy. Prusy bowiem (w prostej linii) oddzielał od Warszawy dystans ledwie około 90 km; Śląsk niemiecki ok. 200 km; natomiast niemiecką część Pomorza Tylnego ok. 260 km.

            W tym kontekście współczesna granica Polski wydaje się o wiele korzystniejszą. Nie istnieją Prusy, gdyż po II wojnie światowej zostały podzielone między Polskę i ZSRS. Państwo jest zwarte i otoczone sojusznikami, bądź państwami o charakterze buforowym, jak to ma miejsce na wschodniej granicy.

            Należy jednak pamiętać, że w przyszłości, w szczególności gdy porządek międzynarodowy może ulec posuniętej destabilizacji mogą odezwać się stare antagonizmy. Chichot historii polega na tym, że plan, który powstał w środowisku admirała Aleksandra Kołczaka został zrealizowany o ironio po II wojnie światowej przez Józefa Stalina. Zakładał on powstanie niepodległego państwa polskiego, jednak z granicami wysuniętymi możliwie najdalej na zachód kosztem niemieckim, w calu wytworzenia sytuacji stałego antagonizmu między Warszawą i Berlinem.

            Ponadto istnieje obwód kaliningradzki, czyli rosyjska enklawa usytuowana w sąsiedztwie polskich granic. Czy ma ona charakter w sensie strategicznym zbliżony do niemieckich Prus Królewskich? To - rzecz jasna – kwestia dyskusyjna. Niemniej, bez wątpienia różnice zachodzą, chociażby szczęśliwie polskie ziemie nie oddzielają obwodu od reszty ziem rosyjskich. Ponadto Polska granica z Rosją ogranicza się tylko do obwodu kaliningradzkiego, natomiast zdecydowaną większość ziem administrowanych przez Moskwę oddziela od Polski strefa buforowa.

            Niemniej obwód kaliningradzki stanowi pewne zagrożenie, w szczególności wraz z rozwojem broni antydostępowych (A2/AD). Rozmieszczone w granicach obwodu mogą w razie konfliktu skutecznie paraliżować operowanie marynarek wojennych państw NATO na wodach Bałtyku. Dlatego w razie konfliktu zbrojnego z Rosją NATO, a w szczególności Polska za jeden z głównych celów w pierwszej fazie wojny prawdopodobnie postawi sobie zajęcie obwodu, lub zniszczenie wszelkiej infrastruktury o charakterze strategicznym, która tam się będzie znajdować.

            Podsumowując: położenie geopolityczne Drugiej Rzeczypospolitej miało zdecydowanie więcej mankamentów niż współczesnej Polski. Nie znaczy to wszak, że jesteśmy bezpieczną wyspą. Ciągle Warszawa musi się liczyć z rozmaitymi niebezpieczeństwami, które mogą dać o sobie znać, zwłaszcza gdy ład międzynarodowy, ustalony i utrwalony po zimnej wojnie podlega licznym zagrożeniom.

 

Grzegorz Kała